Czy możesz zostać koczownikiem, czyli życie w jurcie

Step, a na nim jurta. Nad wejściem przymocowane baterie słoneczne, a przed wejściem siedzi mongolska rodzina. fot. pixabay
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Kilka razy w roku jeździsz z namiotem w Bieszczady, znasz wszystkie nowinki z branży sprzętu outdoorowego i nie straszne są Ci deszcze i wichry uderzające w ściany namiotu? Może czas spróbować życia prawdziwego koczownika i wybrać się do Mongolii? Poniższe informacje pomogą Ci oszacować, czy dasz radę zamieszkać w jurcie, a przynajmniej czy byłbyś w stanie wytrzymać tak kilka dni.

Skoro połowa populacji Mongolii mieszka w namiocie, to czy może być to trudne? Wcale nie, choć dla niektórych mogłoby się to wiązać nie tylko ze zmianą nawyków, ale także z całym światopoglądem.

Dla miłośników zwierząt?

Zwierzęta w społecznościach koczowniczych pełnią szczególną rolę. Jaki, wielbłądy, kozy i konie to nieodłączna część każdej rodziny. Stanowią one przede wszystkim siłę pociągową – np. wielbłądy przenoszą jurty! Dla osób szczególnie zaangażowanych w ochronę praw zwierząt, może to być trudne do zaakceptowania.

Życie w jurcie może być również uciążliwe dla wegetarian, a przede wszystkim wegan, ponieważ dieta mongolska (jak i zresztą innych ludów koczowniczych) jest oparta na produktach odzwierzęcych. Koczownicy jedzą więc głównie przetwory mleczne, takie jak jogurty, sery, kumys (napój alkoholowy z mleka klaczy) czy archi (wódka z kumysu). Ponadto Mongolia to raj dla mięsożerców, a raczej dla wszystkożerców, co oznacza, że mieszkając w jurcie będziesz kosztować nie tylko kotlety i pulpety, ale także zwierzęce ścięgna i tętnice. Trudne warunki klimatyczne nie sprzyjają uprawie warzyw. Z roślin je się przede wszystkim ziemniaki, marchew i cebulę.

Uzupełnieniem mongolskiej diety są potrawy mączne, jak ręcznie robione makarony oraz domowy chleb. Ulubionym trunkiem mieszkańców jurt jest solona herbata z mleka jaka.

Wnętrze jurty, strefa kobieca fot. fot. timetravelturtle.com
W jurcie wszystko ma swoje miejsce. fot. timetravelturtle.com

Życie w jurcie, a prywatność

Pustynia kojarzy się z samotnią, ale w jurcie nie ma czegoś takiego jak prywatność. Przebieranie się, regulowanie brwi czy robienie głupich min do selfie nie zostanie niezauważone. Nie chodzi o to, że Mongołowie są ciekawscy, raczej o to, że siłą rzeczy na tak małej przestrzeni trudno nie być obserwowanym. Pewnie teraz się zastanawiasz: skoro wszystko znajduje się w jednym pomieszczeniu, jak się ma do tego kwestia toalety?

Prysznica ani wanny nie uświadczysz. Podstawową toaletę możesz zrobić w misce z wodą lub w umywalce; umycie całego ciała to już większe wyzwanie. Zapomnij o codziennej kąpieli i myciu włosów. Zainwestuj więc w suche szampony i mokre chusteczki. Natomiast latryna znajduje się poza jurtą, w odosobnieniu i na świeżym powietrzu.

Jak zrobić update na pustyni?

Chcesz naładować telefon? Nie ma sprawy, ale oszczędnie. Jurty są zasilane akumulatorami, które ładuje się raz na jakiś czas w pobliskiej miejscowości lub bateriami słonecznymi. Na stepie ciężko złapać zasięg, dlatego niemal każda rodzina posiada telefon satelitarny. Wykupiona specjalnie na podróż oferta od twojego operatora może okazać się więc bezużyteczna, a update Instagrama wręcz niemożliwy.

Savoir-vivre koczownika

W jurcie, jak zresztą w każdym domu, obowiązują pewne zasady. Część z nich wiąże się z rozplanowaniem poszczególnych części mieszkalnych. Na środku znajduje się piec z kominem. Ponieważ jest on źródłem ognia, a więc życia, należy się z nim szczególne obchodzić. Ognia nie można na przykład zadeptywać, zalewać wodą czy wrzucać do niego śmieci.

Wejście do jurty znajduje się zawsze od strony południowej, część wschodnia domu należy do kobiet, zachodnia do mężczyzn. Po jurcie należy poruszać się zgodnie ze wskazówkami zegara. Najpierw więc mamy część kobiecą z kuchnią, gdzie przyjmuje się gości. Jeśli ktoś Cię częstuje, nie wypada odmówić, należy spróbować choćby odrobinę. Kiedy ktoś Ci coś podaje, wyciągnij obie ręce albo prawą. Po jedzenie zawsze sięgamy również prawą ręką.

Za kuchnią znajduje się sypialnia z łożem małżeńskim, następnie część widoczna już od wejścia – najbardziej wystawna, z pięknie zdobionymi meblami i ołtarzem, potem część z dodatkowym łóżkiem i na końcu część męska.

Widoczny już na wejściu ołtarz jest miejscem, któremu należy się szczególny szacunek. Nie można siedzieć tyłem do figurki Buddy ani z wyciągniętymi w jego stronę nogami.

I co? Jesteś gotowy spróbować się w takich warunkach? Jeśli nie na stałe, to przynajmniej na kilka dni? A może już miałeś przyjemność doświadczyć życia w jurcie?

Pamiętaj, że przed wyjazdem do Mongolii, należy ubiegać się o wizę. Tu polecamy naszego partnera wizowego – biuro Aina Travel.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.