To już trzecia z naszych nagrodzonych prac! Delektuj się!
„Nasza podróż rozpoczyna się w Moskwie, gdzie docieramy z Warszawy samolotem i spędzamy pierwsze cztery dni. Po zapoznaniu się ze stolicą, spakowaniu plecaków oraz wielkich zakupach spożywczych – w piątek popołudniu meldujemy się na moskiewskim dworcu. W Moskwie dworców jest kilka – jeżeli ruszacie w długa trasę na Wschód – to tak jak my – rozpoczniecie ją na Dworcu Jarosławskim. O 13 odjeżdża nasz pociąg relacji Moskwa – Czyta. Będziemy nim jechać około 4 dni, bo właśnie tyle trwa podróż do Irkucka, który jest głównym celem naszej podróży.
Pociąg podjeżdża około 20 minut przed planowanym odjazdem. Większość pasażerów ma ze sobą spore ilości bagażu. Wszyscy ustawiają się w kolejkach obok swoich wagonów, prowadnice sprawdzają bilety i paszporty oraz wydają pościel.
Po wejściu do wagonu, odnajdujemy swoje miejsca – na szczęście spędzimy cztery dni przy otwierającym się oknie! Plecaki chowamy w schowku pod dolną kanapą, zakładamy czystą pościel, szykujemy kosmetyczki i wygodne ubrania na zmianę. Wszyscy dookoła wesoło się krzątają i powtarzają ten sam schemat przygotowań do dłuższej lub krótszej podróży. Co więcej, prawie każdy ma już na nogach klapki albo kapcie – to znak, że zaraz ruszamy!
Pociąg rusza. Nie wiemy jak będą wyglądać kolejne dni ale jesteśmy pozytywnie nastawieni. Czas mija stosunkowo szybko, upływa nam na rozmowach, czytaniu książek, grze w państwa – miasta i jedzeniu. Wieczorem jesteśmy już ekspertami w obsłudze samowara i osiągnęliśmy kolejny poziom mycia się w umywalce.
Samowar – to zdecydowanie serce każdego wagonu. To on zapewnia możliwość zjedzenia ciepłego posiłku, zawsze znajdziemy w nim bardzo, bardzo gorącą wodę. Idealną do zalewanie zupek chińskich, dań liofilizowanych i suchego purée czy owsianki. Pyszne gorące dania popijane są herbatą, która króluję w szklankach i kubkach wszystkich pasażerów – bez względu na wiek i narodowość. Co ciekawe, szklankę wraz z metalowym, zdobionym koszyczkiem można wypożyczyć u pań prowadnic.
Prowadnice (ale i prowadnicy, bo na tym stanowisku można spotkać także mężczyzn), to osoby odpowiedzialne za porządek w wagonie oraz dbające o spokojny przejazd pasażerów. Sprawdzają bilety, wydają pościel, sprzątają, informują o przystankach… a w razie potrzeby można u nich kupić coś do jedzenia i picia. W każdym wagonie są dwie, pracują na zmiany przez całą dobę i w razie problemu najlepiej zgłosić się do nich. Niestety, większość mówi jedynie po rosyjsku co może być pewnym utrudnieniem.
Czas spać, światło gaśnie o 22 – przed nami pierwsza noc. Podróżujemy w sierpniu więc temperatura nawet w nocy jest dość wysoka, na szczęście upał nie doskwiera tak jak w ciągu dnia. Jeżeli lubicie spać na twardym materacu będziecie w niebie, jeżeli nie – przygotujcie się na zmienianie pozycji we śnie co kilka godzin. Generalnie śpi się dość wygodnie, szczególnie na miejscach w poprzek korytarza – nikt nie przechodzi nam obok i jest odrobinę szerzej. Miejsca wzdłuż są mniej wygodne ale też nie są złe, no chyba że śpicie przy wejściu do wagonu, zaraz obok drzwi – tam jest beznadziejnie. Oczywiście miejsca wybieramy samodzielnie w czasie zakupu biletu – najlepsze wyprzedają się najszybciej.
Kolejne dni mijają leniwie, dookoła znikają i pojawiają się nowe twarze. Jedzenia i wody ubywa a pogoda za oknem się zmienia. Krajobraz nie ulega radykalnym przemianom – dominują brzozowe lasy, małe wioski i płaskie tereny. Co jakiś czas zatrzymujemy się w większych miastach, wtedy postoje są dłuższe i trwają nawet czterdzieści minut. Wtedy wychodzimy na peron, możemy rozprostować nogi i odetchnąć świeżym, chłodnym powietrzem – o ile postój nie trafi się w samo południe, bo wtedy na zewnątrz jest bardziej gorąco niż w naszym 54 – osobowym wagonie.
Postój to okazja do zakupów. Nawet jeżeli zabierzecie ze sobą dużo różnych przekąsek typu ciastka, chipsy czy owoce – pewnie i tak będziecie mieć ochotę na coś innego. Wtedy z pomocą przychodzą babuszki! Starsze kobiety sprzedają nie tylko pyszne, ciepłe pirozhki ale nawet pieczonego kurczaka z ziemniakami. Do tego owoce i warzywa z przydomowych ogródków.
Wtorek rano, pierwsza część podróży dobiega końca – dojechaliśmy do Irkucka. Miasto wita nas mglistym, chłodnym porankiem. Cztery dni w pociągu minęły szybko i pozytywnie, jesteśmy mile zaskoczeni! Teraz czas na tydzień przerwy od dalekiego przemieszczania się.
Zwiedzamy Irkuck, to dla nas zupełnie inny świat ale miasto robi na nas bardzo dobre wrażenie. Niestety pogoda zaczyna się psuć. Kolejne trzy dni to deszcz, deszcz i jeszcze raz deszcz. Spędzamy czas w hostelu, gdzie jesteśmy uziemieni razem z innymi podróżnikami – Margeritą, która kieruje się w stronę wyspy Olchon, Jessim czyli francuzem, który rzucił poukładane życie i od ośmiu miesięcy podróżuje poruszając się głównie pieszo oraz Igorem podróżującym na crossowym motocyklu. Wieczory i noce mijają na długich rozmowach. Łączymy siły i w piątek, mimo deszczu, ruszamy z Igorem nad Bajkał.
Nad jezioro docieramy pociągiem z Irkucka, w miejscowości Sludianka przesiadamy się na kolej krugobajkalską, którą nieśpiesznie toczymy się w stronę Listwianki. Przez pięć godzin podziwiamy magiczne widoki i malutkie wioski. Wysiadamy w Port Baikal gdzie jeszcze raz próbujemy zmierzyć się z definicją końca świata, wchodzimy na prom i kierujemy się na drugi brzeg.
Listwianka, to jedynie nasza baza wypadowa, stąd ruszamy na Great Baikal Trail. Planowaliśmy przejść więcej niż tylko odcinek do Bolshe Koty ale goni nasz czas. Decydujemy się na przejście jedynie 24 kilometrów. Trasa szlaku jest bardzo malownicza, przejście nie jest bardzo wymagające. Po drodze mijamy wiele miejsc gdzie można rozbić namiot czy odpocząć. Noc spędzamy w namiocie, kilka kilometrów przed Bolshe Koty. Zachód słońca nad Bajkałem to jeden z piękniejszych widoków, warto było przejść tyle kilometrów. Jeszcze przejście boso przez lodowatą rzekę i jesteśmy we wsi. Cały dzień czekamy na prom, który zabiera nas z powrotem do Listwianki.
Po godzinie w ciasnym busie znowu jesteśmy w Irkucku. Nocleg znajdujemy w przypadkowym hostelu, marzymy tylko o spaniu. Jutro znów wsiadamy w pociąg. Drogę powrotną do Moskwy podzieliliśmy na krótsze etapy. Wybraliśmy trzy miasta – Krasnojarsk, Nowosybirsk i Jekaterynburg. W każdym z nich spędzimy jedną noc, co pozwoli trochę odpocząć od pociągów i pozwoli zobaczyć coś ciekawego. Dzięki temu mamy też szansę poznać kilka miejscowych osób, bo korzystamy z portalu couchsurfing. Zwiedzamy fajne miejsca, muzea i rezerwaty przyrody, dużo rozmawiamy.
Ostatni przejazd pociągiem przed nami, czas ruszyć z Jekaterynburga do Moskwy. Upał nadal doskwiera a zmęczenie co raz bardziej się nasila. To chyba najgorszy etap, mimo że nie najdłuższy. Na szczęście udaje nam się zasłonić okno i po kilku godzinach odpoczynku oraz po wypiciu paru litrów herbaty wracamy do świata żywych i już zaczynamy żałować, że to końcówka naszej podróży.
Dojechaliśmy do Moskwy. Chyba doszliśmy do momentu w którym 24 godziny w pociągu to dla nas krótka wycieczka. Emocje powoli odpuszczają, meldujemy się w hostelu i szykujemy do powrotu. Ostatnie zdjęcia, ostatnie zakupy i ostatnie przejażdżki pięknym metrem. Stolice Rosji opuszczamy z uśmiechami na twarzach. Było wspaniale, a pociąg to świetny środek transportu!
Koszty wyjazdu (w Rosji spędziliśmy 23 dni):
-
bilety lotnicze (Warszawa – Moskwa, Moskwa – Warszawa) 500 zł/osoba + 120zł za jeden duży bagaż na dwie osoby
-
bilety kolejowe (Moskwa – Irkuck, Irkuck – Krasnojarsk, Krasnojarsk – Nowosybirsk, Nowosybirsk – Jekaterynburg, Jekaterynburg – Moskwa) około 860 zł/osoba
-
noclegi 90 (Moskwa) + 40 (Krasnojarsk) + 120 (Irkuck) = 250 zł/osoba
-
wiza około 425 zł/osoba
-
wydatki na jedzenie, bilety wstępu, komunikację miejską i podmiejską, pamiątki itp. około 400 zł/osoba
SUMA około 2495 zł/osoba
Miejsca, które odwiedziliśmy w Rosji to: Moskwa, Irkuck, Sludianka, Listwianka, Port Baikal, Bolshe Koty, Krasnojarsk, Stolby, Nowosybirsk, Jekaterynburg.”
Hanna Szczypiór